Być kobietą, być kobietą... Fantastycznie!!!, tylko dlaczego musimy borykać się z przeciwnościami losu, takimi jak CELLULIT, nie mam pojęcia. Geneza tego zjawiska jest prosta, jednak chciałabym temu okropnemu zjawisku poświęcić osobny post. Dziś natomiast zrecenzuję Wam kosmetyk przeznaczony do walki z tym niechcianym "przyjacielem". Zanim jednak go przedstawię, kilka słów o moim dotychczasowym nastawieniu do specyfików antylecullitowych. Muszę przyznać, że zawsze patrzyłam na nie sceptycznie i w drogeriach omijałam regały z nimi. Myśląc, że to pic na wodę i jak krem może pomóc mi zredukować cellulit lub co więcej wyszczuplić moje ciało, bez jakiejkolwiek pracy fizycznej. Misja niewykonalna i koniec!!. Podtrzymuję część ze swoich twierdzeń, jednak mój stosunek do kremów cud nieco się zmienił. Postanowiłam w końcu zdecydować się na jakiś wspomagacz, ponieważ lato już niedługo, a mój Celluś pokazuje się to tu to tam. Kupiłam w ciemno produkt firmy Eveline Serdum Wyszczuplające Antylellulitowe 3D (cokolwiek to znaczy). Długo debatowałam, które wybrać i w końcu kupiłam wersję rozgrzewającą. Lubię czuć jak specyfik, który ma mi pomóc daje uczucie działania.
Produkt zapakowany jest w wygodną i higieniczną tubę. Na jego opakowaniu widnieje informacja, że jest nr. 1 w Polsce, to jeszcze bardziej utwierdziło mnie w moim wyborze. Szereg informacji na opakowaniu głosi, iż dzięki regularnemu stosowaniu tego cudeńka będziemy: szczuplejsze, wspomożemy spalanie tłuszczu, rozgrzejemy się i co najważniejsze pozbędziemy cellulitu. Pierwsze efekty widoczne już po 4 tygodniach stosowania. Czy, faktycznie to prawda?
Pierwszy efekt jaki można dostrzec po nałożeniu kremu to faktycznie rozgrzewanie. Dla mnie nie jest jakieś bardzo mocne, mimo że nakładam solidną ilość produktu. Wynika to zapewne z tego, że lubię ciepło i sprawia mi przyjemność gdy coś daje taki efekt. Dla osób o niskim progu wytrzymałości pieczenia może być uciążliwe. Pocieszające jest to, że z czasem pieczenie odczuwa się coraz słabiej. Konsystencja przyjemna, balsamowa i dość tłusta, nie mniej jednak produkt szybko się wchłania, gdy jednocześnie wykonujemy masaż. Jego wydajność nie jest oszałamiająca niestety, aby wysmarować oba uda trzeba dużej ilości produktu. To powoduje, że w szybkim tempie przy regularnym stosowaniu rano i wieczorem wykończymy tubkę. Ja miałam wersję powiększoną o 50 ml, jednak to i tak wiele nie pomogło. Opakowanie o pojemności 250 ml wystarczyło mi około 2,5 tyg. Stosowałam go głównie wieczorami, ponieważ rano nie miałam czasu. Zapach nie jest jakiś chemiczny co mnie miło zaskoczyło. Cena za ten produkt to około 23 zł, jednak często trafiają się na niego promocje.
W składzie serum znajdziemy kilka składników, które nie są zbyt mile widziane do pielęgnacji naszego ciała. Między innymi Sodium Polyacrylate, Propylene Glicol, Lecithin, Disodium EDTA, Phenoxyethanol, Limonenel, Methylparaben, Buthyparaben , Ethylparaben , Propylparaben, DMDM Hydantoin, Fragrance. Część z nich to niestety konserwanty i jest ich aż 5 w tym produkcie.
Moje pierwsze spostrzeżenia po okresie około 2 tygodni stosowania, utwierdzają mnie że kremy cudów nie działają. Niestety bez ćwiczeń, odpowiedniej diety i jeszcze kilku innych czynników cellulit nie wyparuje. Serum nie zmniejszyło mojego cellulitu i obwody w udach również się od niego nie zmieniły. Jedynym efektem jaki zauważyłam to większe napięcie skóry, jeśli chodzi o ujędrnienie to ciężko powiedzieć, czy to zasługa kremu. Staram się ćwiczyć regularnie, więc raczej to trening jest przyczyną poprawy jędrności, niż ten produkt. Moja ciekawość nie zna granic, dlatego postanowiłam wytrwać do 4 tygodni stosowania kremu. Niestety efektu wow nie było, utrzymało się jedynie napięcie skóry. Cellulit jak był tak jest i bez bardziej zaawansowanych działań się nie obejdzie.
Czy kupię ten kosmetyk ponownie? Zdecydowanie nie, ponieważ działa on bardziej jak efekt placebo. Jedynym plusem jest to, że daje uczucie ciepła na skórze i lekko napiął moją skórę. Większa ilość minusów takich jak skład, brak redukcji cellulitu, czy obiecywane wyszczuplenie dyskwalifikuje go z mojej pielęgnacji antycellulitowej.
Czy któraś z Was go stosowała? Jakie, są Wasze opinie o tym produkcie? Które balsamy antycellulitowe polecacie?
Bardzo lubię arganowy, lecz od jakiegoś czasu nie używam, ale zawsze po kąpieli od 2 lat gościł na moje skórze i na prawdę fajnie działają, nie dość że rozgrzewa, a jestem zmarzluchem, to fajna się robi jędrna skóra, lecz trzeba być regularnym, by były takie efekty..
OdpowiedzUsuń;D