Lato do nas zawitało i sezon plażowy otwarty, mimo tak kiepskiej pogody za oknem. Dzięki temu jest jeszcze troszkę czasu na pozbycie się odwiecznego wroga wszystkich kobiet i coraz częściej mężczyzn cellulitu. Jeśli jesteście ciekawi jak ja radzę sobie z pomarańczową skórka, zapraszam na dalszą część posta.
Czym jest cellulit?. Nie będę Was zamęczała naukowymi teoriami, mówiąc w prostym języku. Cellulit to nic innego jak nieprawidłowe rozmieszczenie tkanki tłuszczowej, efekt to pofałdowana skóra, która może mieć trzy stadia widoczności.
Walkę z cellulitem możemy podzielić na cztery metody: domowe, profesjonalne, aktywność fizyczna oraz od strony kuchni. W ramach wstępu skupię się na tej ostatniej. Nie od dziś wiadomo, że zdrowa dieta odgrywa ważną rolę w naszym życiu. Kondycja naszej skóry w dużej mierze zależna jest od tego co jemy. Cellulit uwielbia słodycze, fast foody, słodkie napoje, ale także szybkie zrzucenie wagi i raptowny efekt jojo. Dlatego podczas zmiany trybu żywieniowego, musimy zwrócić uwagę na kaloryczność oraz wartości posiłków, aby uniknąć efektu jojo. Należy zatem spożywać nieprzetworzone produkty, bogate w błonnik, witaminy, minerały, kwasy, duża ilość świeżych owoców i warzyw. Ponad to istotne jest picie wody, która wypłukuje toksyny z organizmu, reguluje procesy trawienne i nawilża naszą skórę. Jakiś czas temu pisałam Wam o moich zmianach odnośnie diety i ćwiczeń TUTAJ. Było to w grudniu, od tego czasu zmieniłam swoje nawyki żywieniowe jeszcze bardziej. Jem regularnie, przewaga w mojej diecie to warzywa, owoce, chude mięsa, nabiał. Czuję się świetnie i widzę rezultaty tej zmiany, mimo to skórka pomarańczowa stale mi towarzyszy. Przyczynami powstawania cellulitu jest również niestabilna gospodarka hormonalna lub przyjmowanie antykoncepcji hormonalnej. Walka trwa, a oto moje sposoby na pozbycie się wroga:
1. REGULARNE ĆWICZENIA:
Staram się ćwiczyć systematycznie, jednak jak same wiecie nie tylko tym człowiek może żyć. Obowiązki czasem biorą górę i średnio w tygodniu wychodzi mi około 3-4 treningi. Plusem jest to, że codziennie jeżdżę rowerem około 8 km do pracy. Ćwiczę z Mel B, Natalią Gacką oraz sama komponuję sobie cardio. Kupiłam jakiś czas temu w Lidlu pasy na nadgarstki i nogi z obciążeniem plus ciężarki, które wykorzystuję do ćwiczeń. Od grudnia do teraz widzę zdecydowaną różnicę w moim ciele, stało się jędrniejsze, bardziej umięśnione i pomału coraz bardziej mnie satysfakcjonuje.
2. PEELING KAWOWY
O tym cudzie usłyszałam kilka dobrych lat temu, jednak nie byłam zbytnio przekonana do jego skuteczności. Postanowiłam zaryzykować i wykonuję go co jakiś czas w następujący sposób. Zaparzam z 6 łyżek stołowych kawę, którą następnie odcedzam przy pomocy gazy. Następnie wsypuję ją do pojemnika po balsamie, dodaję 2 łyżeczki cynamonu. Całość zalewam olejkiem; arganowym, lnianym, winogronowym lub innymi jaki mam pod ręką. Kolistymi ruchami wmasowuję peeling w ciało po czym owijam się folią i wędruję na łóżko pod kocyk. W zależności ile mam czasu relaksuję się zapakowana jak prezencik, po czym zmywam fusy chusteczkami dla dzieci. Robię tak, żeby nie zabrudzić wszystkiego w łazience, a resztę zmywam pod prysznicem. Peeling jest świetny, bardzo wygładza i ujędrnia skórę, a kofeina walczy z naszym cellulitem. Tanio, przyjemnie i efektownie, czego chcieć więcej:)
3. BICZE WODNE NAPRZEMIENNIE CIEPŁĄ - ZIMNĄ WODĄ
Staram się działać w ten sposób przy każdym prysznicu, nie zawsze jest to kilkanaście powtórzeń. Ze względu na to, że jednego dnia mam większą tolerancję na zimną wodę, a innego mniejszą. Nie mniej jednak, takie traktowanie naszej skóry świetnie działa pobudza ją do działania, ujędrnia i poprawia jej ukrwienie. Co za tym idzie, redukuje naszego wroga!
To wszystkie metody stosowane przeze mnie w domu, nie smaruję się balsamami o działaniu antycellulitowym. Najzwyczajniej w świecie nie wierzę w ich działanie, zwłaszcza tych drogeryjnych. Nie przeprowadzam również dodatkowych masaży, ponieważ wykonuję je podczas robienia peelingów, czy w trakcie kąpieli masując się szorstką gąbką. Ostatnio jednak postanowiłam wspomóc moją walkę o profesjonalny zabieg, jakim jest DERMOMASAŻ PODCIŚNIENIOWY.
Staram się działać w ten sposób przy każdym prysznicu, nie zawsze jest to kilkanaście powtórzeń. Ze względu na to, że jednego dnia mam większą tolerancję na zimną wodę, a innego mniejszą. Nie mniej jednak, takie traktowanie naszej skóry świetnie działa pobudza ją do działania, ujędrnia i poprawia jej ukrwienie. Co za tym idzie, redukuje naszego wroga!
To wszystkie metody stosowane przeze mnie w domu, nie smaruję się balsamami o działaniu antycellulitowym. Najzwyczajniej w świecie nie wierzę w ich działanie, zwłaszcza tych drogeryjnych. Nie przeprowadzam również dodatkowych masaży, ponieważ wykonuję je podczas robienia peelingów, czy w trakcie kąpieli masując się szorstką gąbką. Ostatnio jednak postanowiłam wspomóc moją walkę o profesjonalny zabieg, jakim jest DERMOMASAŻ PODCIŚNIENIOWY.
Dermomasaż jest odpowiednikiem masażu ręcznego lub przy pomocy bańki chińskiej. Z tą różnicą, że zabieg przeprowadzany jest przy pomocy specjalnego urządzenia. Wyposażone ono jest w specjalne głowice o różnej wielkości, dostosowywane to danej partii ciała. Działanie tego urządzenia oparte jest na stymulacji mechanicznej i podciśnienia. Głowica zasysa w podciśnieniu fałd skóry, który dodatkowo rozmasowują ruchome rolki. Efekty zabiegu to pozbycie się cellulitu, po przez rozbicie komórek tłuszczowych, wspomaganie redukcji tkanki tłuszczowej, ujędrnienie ciała, poprawienie ukrwienia i odżywienia skóry oraz spłycenie niewielkich blizn i rozstępów. Niestety i w tym przypadku oczekiwane rezultaty przychodzą z czasem, żeby je osiągnąć trzeba wykonywać zabiegi od 2 do 3 razy w tygodniu. Cała seria w zależności od stopnia widoczności skórki pomarańczowej to od 10 do 20, po czym należy utrwalać efekt od 1 do 3 razy w miesiącu. Ceny jednego zabiegu wahają się w różnych przedziałach. Ja za sesję 30 minutową płacę 20 zł, jednak wiem że w innych miastach wynoszą nawet 100 zł. Zabieg dla jednych jest bolesny, a innych nie wszystko zależy od indywidualnego progu bólu. Przeciwwskazaniami do wykonania dermomasażu są; uszkodzenia skóry i jej stany zapalne, ciąża, choroba nowotworowa, nadciśnienie, gorączka, popękane naczynia krwionośne, skłonność do krwawień. Jestem już po pierwszej wizycie, która dla mnie przebiegła w bardzo przyjemny sposób. O efektach i moich odczuciach napiszę w osobnym poście, za jakiś czas.
Jakie, są Wasze sposoby na walkę z cellulitem? Zapraszam do komentowania:)
Jeżeli spodobał Ci się ten post, podziel się nim z innymi i śledź mnie, aby być na bieżąco.
Polecam bańki chińskie :)
OdpowiedzUsuńCzytałam właśnie u Ciebie na blogu ostatnio o bańkach i efektach, które osiągnęłaś. Super!! myślę, że po zabiegach z dermomasażu, zdecyduję się na zakup bańki i będę profilaktycznie nią wykonywała zabiegi:)
Usuń