TUSZ DO RZĘS MAXFACTOR 2000 CALORIE DRAMATIC VOLUME
2
MAKIJAŻ
Dzisiejszy bohater mojego posta jest znany wszem i wobec:). Kilka miesięcy temu miałam ogromny dylemat i wypróbowałam masę tuszy do rzęs. Niestety moje rzęsy przechodziły jakiś kryzys i nie chciały współgrać z żadnym tuszem. Począwszy od najtańszych kończąc na najdroższych, byłam załamana i szukałam pomocy wśród opinii blogerek. W poszukiwaniach tego jedynego odkryłam wielbiony przez znaczną większość MaXfactor 2000 Calorie. Szczerze przyznam, że z tej firmy miałam jak do tej pory zaledwie jedną rzecz. Mianowicie korektor, który sprawdził mi się całkiem fajnie. Dlatego postanowiłam zaryzykować i pełna nadziei powędrowałam do drogerii.
Pierwszym i chyba ostatnim pozytywnym zaskoczeniem była szczoteczka, którą posiada ten tusz. Jak dla mnie ma idealną wielkość, nie zbyt mała i nie zbyt wielka. Swobodnie można wytuszować dolne rzęsy, bez obaw że wydłubiemy sobie oko lub wysmarujemy produktem powiekę. Jeśli chodzi o design to również cieszy moje oko, ponieważ opakowanie jest eleganckie, zgrabne i bez zbędnych udziwnień.
Dodatkowym atrybutem szczoteczki jest nabieranie przez nią wystarczającej ilości produktu. Bez obaw po odkręceniu i wyjęciu szczoteczki możemy wytuszować rzęsy. To by było na tyle jeśli chodzi o pozytywne aspekty tego produktu w moim odczuciu.
Jak pisałam wyżej, kiedy kupowałam ten tusz moje rzęsy płatały figle, ale używałam go przez okres prawie 4 miesięcy. W trakcie tego czasu moje rzęsy wróciły do normalności, ale ten tusz hmm cóż jak sama nazwa mówi zdziałał Dramatic;). Kiedy po raz pierwszy wytuszowałam nim rzęsy, bardzo gorzko się rozczarowałam. Nie zrobił na moich rzęsach zupełnie nic, obiecywane 300% pogrubienia, niestety pojawiło się ale w moich biodrach od podjadania słodyczy. Na rzęsach natomiast widniało leciusieńkie muśnięcie "czegoś" czarnego. Efekt widoczny tego produktu na rzęsach uzyskałam po nałożeniu 4 warstw tuszu. Można jednak sobie łatwo wyobrazić jak one wtedy wyglądały. Pomyślałam, że może coś zrobiłam nie tak, zbyt długo czekałam z nałożeniem kolejnych warstw. Postanowiłam zatem na kolejny dzień zrobić inaczej i nakładać warstwę po warstwie szybciej. To również nie przyniosło oczekiwanych rezultatów. Używałam go mimo to w formie podkładu tuszu pod docelowy inny tusz, który pogrubiał i wydłużał moje rzęsy. W takim układzie mixów 2 tuszy MaXfactor spisał się bardzo dobrze, ale to się mija z celem. Miałam nadzieję, że po upłynięciu czasu tusz stanie się gęstszy i lepiej będzie przywierał do rzęs. Tak też się stało, co było miłym zaskoczeniem jednak euforia nie trwała zbyt długo. Zaczął bardzo szybko wysychać i nakładanie drugiej warstwy to była totalna męka. Kolejnym minusem tego produktu jest to, że kiedy już podsechł zaczął się kruszyć i odbijać pandę.
Zatem ponownie trafił na odpoczynek i po około 2 tygodniach dałam mu ostatnią szansę. Pomęczyłam go jeszcze przez kilka dni i cisnęłam w najgłębszy kont mojej kosmetyczki. W ferworze walki z Calori-ami, aby całkiem się nie zeschły dokręcałam wieczko ile fabryka siły dała. Mogę stwierdzić, że nie jest odporne na takie tortury i pękło, ale nie było mi go żal;). Po tym nieudanym incydencie z tym produktem, chciałam dowiedzieć się dlaczego taki szałowy efekt uzyskiwałam. Poczytałam tu i tam, dowiadując się że nie jestem jedyną, która się rozczarowała ostatnich czasy tym tuszem. Dziewczyny, których recenzję czytałam zanim go kupiłam testowały go dobry rok temu. Podobno producenci zmienili coś w składzie tego tuszu i dlatego nie jest on już taki spektakularny jak kiedyś. Niestety działalność postarzania i pogarszania produktów jest wszędzie i jak coś jest zbyt dobre to z czasem musi się pogorszyć. Ciężko mi powiedzieć, czy zdecyduję się po raz kolejny na zakup tego tuszu. Koszt jego zakupu nie był bardzo przytłaczający dla mojej kieszeni, bo zapłaciłam za niego jakieś 30 zł. Wolę jednak bez ryzyka w tej cenie kupić tusz, który sprawdza mi się świetnie od dłuższego czasu i puki co producenci nic w nim nie namieszali. Wybaczcie brak zdjęć moich oczu z niepomalowanymi rzęsami i pomalowanymi tym tuszem, ale stracił on już termin swojej przydatności. Nie chciałam ryzykować jakieś alergii, tym bardziej że zmienił już swój zapach i konsystencję. Jest już denkiem i dziś wyląduje w koszu na śmieci.
Czekam na wieści od Was jakie macie doświadczenie z tym tuszem:)
Dziwne, pierwszy raz spotkałam się z negatywną opinią ;) Sama nie używałam, ale na co drugim blogu się na niego natykałam!
OdpowiedzUsuńJa właśnie też byłam rozczarowana, że na mnie nie "działał". Jednak coraz więcej dziewczyn pisze, że coś w składzie się zmieniło i też rezygnują z niej.
Usuń