BIELENDA BIOTECHNOLOGIA CIEKŁOKRYSTALICZNA 7D MŁODZIEŃCZY BLASK KREM NAWILŻAJĄCY MATUJĄCY DZIEŃ / NOC - ZASKAKUJĄCE EFEKTY!!!!
Firma Bielenda intryguje mnie już od dłuższego czasu. Po przetestowaniu olejku do włosów, ciała i twarzy, którego recenzję znajdziecie TUTAJ. Moje podekscytowanie wzrosło na tyle, aby poszukać sobie kremu do twarzy, który będzie prawdziwie nawilżający. Z wyborem borykałam się bardzo długo, ponieważ chciałam wzbogacić swoją pielęgnację o efekt przeciwzmarszczkowy. Początkowo miałam zamiar wypróbować czegoś z serii Kolagenowe Odmładzanie. Poczytałam jednak porady od osób znających się na potrzebach skóry w moim wieku, czyli przede wszystkim nawilżenie. Nie mam jeszcze widocznych zmarszczek, zatem kremy wspomagające zapobieganie starzeniu się odłożę na późniejszy termin. Przejdźmy do bohatera dzisiejszego postu, którym jest krem o jakże zachęcającej nazwie Młodzieńczy Blask.
Opakowania kremów z Bielendy, są bardzo estetyczne i zachęcające do kupna. Zwłaszcza dzięki wyrazistym kolorom oraz dopasowanej grafice. Lubię, kiedy krem zapakowany jest w kartonik i ofoliowany. Mam wtedy poczucie, że nikt nie majstrował przy nim w drogerii. Nauczona doświadczeniem, zawsze sprawdzam jeśli krem nie ma takiego zabezpieczenia, czy aby nikt go nie otwierał. Raz nacięłam się na otworzone wieczko i naderwane sreberko w kremie z Nivea. Na kartoniku Młodzieńczego Blasku mamy szereg informacji o działaniu poszczególnych składników, co jest rzadkością u innych firm. Opis czym charakteryzuje się Biotechnologia Ciekłokrystaliczna 7D oraz skład produktu.
W środku pudełka oprócz kremu czeka na nas ulotka, na której opisane zostały pozostałe kosmetyki z podobnych serii. Jest to fajnym pomysłem i umożliwiającym szybkie zapoznanie się z ofertą firmy bez potrzeby wybierania się do drogerii.
Krem zapakowany jest w szklany słoiczek, który ma pojemność 50 ml. Pod wieczkiem znajduje się sreberko z logiem firmy. Po zerwaniu go, ukazuje się biała kremowa konsystencja, która przepięknie pachnie. Zapach niesamowicie mi przypasował, ponieważ ma delikatną nutę kwiatową i co ważne nie męczy z czasem przestaje być wyczuwalny. Krem jest bardzo wydajny, co mnie ucieszyło. Obawiałam się, że ta pojemność mi nie wystarczy nawet na 2 tygodnie, a tu miłe zaskoczenie. Do posmarowania całej twarzy i szyi potrzebuję jedynie wielkość górnej poduszki palca. Kolejnym plusem jest szybkość wchłaniania, która jest błyskawiczna. Krem się nie klei i nie potrzebuje nastu minut, aby móc bez stresu przejść do dalszych działań. Ja aplikuję go kilkoma packami po całej twarzy, lekko rozsmarowuję i na koniec wklepuję. Od razu po tym moja skóra jest gotowa do wyjścia, nałożenia makijażu lub pójścia spać.
Idealne jest to, że można go stosować na dzień i na noc. Ma właściwości matujące skórę, więc osoby chcące mieć taki efekt na twarzy będą bardzo zadowolone. Fajnie komponuje się z podkładem, czy kremem BB. Używam go od ponad miesiąca i jak dla mnie jest numerem jeden. Kolejny produkt Bielendy, który skradł moje serce. Bardzo dobrze nawilża moją skórę, pozbyłam się w końcu suchych skórek, które lubiły pokazywać mi się przy nosie i na czole. Skóra twarzy stała się delikatna i jędrna, przy jednoczesnym niezapychaniu jej. Krem idealnie współgra z moją kapryśna cerą i jak dotąd nie spłatał mi żadnego figla. W składzie nie znajdziemy żadnych parabenów, parafiny, czy sztucznych barwników. Dlatego idealnie nada się do skóry wrażliwiej, ja taką posiadam i produkt nigdy mnie nie podrażnił.
Producent obiecuje nam, że krem kosztujący około 20 zł nawilży naszą skórę. Odżywi ją, rozświetli i nada zdrowego blasku, ponad to wygładzi, ukoi oraz zredukuje zaczerwienienia. Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko zgodzić się ze wszystkim co zawarte jest na opakowaniu tego rewelacyjnego kremu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz