NOWOŚĆ W MOJEJ PIELĘGNACJI, CZYLI EVREE MAGIC ROSE - UPIĘKSZAJĄCY OLEJEK DO TWARZY I SZYI, SKÓRA MIESZANA
Moje drogie czytelniczki, jeśli jesteście ze mną regularnie to wiecie, że moja cera bywa kapryśna. Niestety mam to nieszczęście, że zalicza się do skóry mieszanej z tendencją do zaskórników. Bez znaczenia czy chodzi tu o twarz, czy resztę ciała. Niezachciewajki pojawiają się wszędzie i trzeba z nimi walczyć. W związku z tym, że regularnie ćwiczę ich produkcja jest w fazie zaawansowanej, niestety. Postanowiłam poszukać czegoś, co pomoże mi po raz entry załagodzić ten problem. Wędrując po Rossmannie, trafiłam na olejek różany od Evree. Informacje na opakowaniu bardzo mi przypasowały, a dodatkowo przypomniałam sobie, że jakaś z wlogerek na YT go polecała. Postanowiłam wypróbować, zapraszam na dalszą część posta.
Uwielbiam, gdy olejki są w szklanych pojemnikach z pipetkami. Komfort ich użytkowania oraz estetyka w jednym. Uważam, jednak że buteleczka powinna być w ciemnym kolorze, aby substancje odżywcze i witaminy nie traciły swoich wartości od światła. Moje rozwiązanie na tego typu minusy, to trzymanie produktów w ozdobnym pudełku kartonowym. Cena za jaką możemy dostać olejek waha się między 20, a 30 zł, w zależności od tego, czy jest na promocji.
Producent na opakowaniu obiecuje nam szereg efektów, po zastosowaniu tego olejku. Najważniejszym dla mnie było przy zakupie, aby mnie nie zapychał. Stosuję go od dobrego miesiąca, dość regularnie na twarz, szyję, dekolt i ramiona. Początkowo zauważyłam na swojej skórze zwiększony wysyp, byłam pewna że olejek okazał się kolejnym nieefektywnym produktem. Po upływie około dwóch tygodni, gdy zmiany się wygoiły dostrzegłam dużą poprawę mojej skóry. Przebarwienia po zmianach przybledły i wygładziły się, napięcie i nawilżenie skóry jest przyjemnie wyczuwalne. Najbardziej zadowolona jestem z tego, że skóra stała się bardzo miękka. Zachęcona takimi efektami, zaczęłam go stosować także po goleniu nóg i innych części ciała. Uwaga, problem z podrażnieniami po goleniu zniknął, a włoski które lubią się u mnie wrastać mają łatwiejszą drogę do wydostania się na zewnątrz. Olejek zmiękcza skórę, a to działa idealnie w połączeniu z peelingiem na wrastające się włosy.
Staram się nie przesadzać z jego stosowaniem i używam go tylko wieczorem, na dobrze oczyszczoną skórę. Pamiętajcie, że nie zawsze więcej znaczy lepiej i w tym przypadku tak jest. Zauważyłam, że mniejsza ilość produktu lepiej się wchłania, nie zostawia filmu na twarzy, który w przypadku cer tłustych i mieszanych nie jest mile widziany. Olejek w swojej konsystencji nie jest bardzo gęsty, dlatego łatwo jest go rozprowadzić po skórze. Nie zostawia lepkiej warstwy, a dodatkowo ma cudowny zapach, który koi nerwy i wprowadza człowieka w błogi stan przed snem. Zdecydowanie zagości u mnie na dłuższy czas i będę go stosowała z wielką przyjemnością.
Jakie są Wasze doświadczenia z tym produktem? Napiszcie jak sprawdza się u Was i do czego jeszcze go stosujecie?
Jeżeli spodobał Ci się ten post, podziel się nim z innymi i śledź mnie, aby być na bieżąco.
mam go w swoich zapasach
OdpowiedzUsuńI jak sie sprawdza?
UsuńMnie ten olejek zapycha :(
OdpowiedzUsuń:( szkoda, ze mimo zapewnień producenta tak się dzieje. U mnie puki co jest ok, ale staram się ostrożnie dozować oleje...różnie z nimi bywa
UsuńWygląda i brzmi zachęcająco, chyba go wypróbuję jak skończę olejek z Bielendy :)
OdpowiedzUsuńObserwuję i zapraszam do siebie www.kacikwandy.blogspot.com :)
Miło mi i chętnie Cie odwiedzę:) a jak ten olejek z Bielendy się sprawdza?
UsuńMiałam go i tez byłam zadowolona. Dla mnie również miał znaczenie ten zapach. :-)
OdpowiedzUsuńMam już kolejne opakowanie tego produktu i dla mnie jest obowiązkową pozycją jeśli chodzi o pielęgnację:)
Usuń